Mamy środek lata i większość z nas cieszy się letnim wspinaniem, górskimi wędrówkami lub łapie chwile odpoczynku korzystając z uroków wakacji, ale są osoby, które za cel stawiają sobie ośnieżone szczyty, łącząc to wszystko z narciarstwem wysokogórskim.

Chcemy podzielić się z wami sukcesem naszego klubowicza Wojtka Szury, który zdobył Pik Lenina 7134m w północnym Pamirze, a następnie zjechał z niego na nartach.

Wojtkowi serdecznie gratulujemy!

 Zapraszamy do przeczytania poniższej relacji i podsumowania, napisanego przez Wojtka.

Praktyczne info dla planujących zjazd z Lenina:

Team:

2 osoby (Narty + Deska) – pierwszy raz w górach wysokich, wcześniej byliśmy na wysokościach Blanca jedynie.

Aklimatyzacja: 

Od zera, w przeciągu kilku miesięcy były tylko Tatry, proces aklimatyzacji aby czuć się w miarę gotowym do ataku szczytowego zajął nam 14 dni, stopniowo nocki w BC (3600) / C1 (4400) wyjście na pobliski Yuhin Peak (5130) w międzyczasie sprawdzanie i jazda po okolicznym śniegu. Następnie wyjścia do wyższych obozów C2 (5300 – dwie nocki), całodniowy pobyt w C3 (6100), zejście do bazy na resta i podjęcie pierwszej próby.

Atak szczytowy: 

Rozpoczeliśmy o 23:00 z wysokości C2 z zamiarem postoju na odpoczynek w C3 (z C3 jest jeszcze około 6-7h marszu na szczyt po grani gdzie mocno wieje). W trakcie ataku silnie wymrażający wiatr zmusił kumpla z deską do wycofu, miał problemy z rozgrzaniem palców u stóp (mieliśmy ciepłe skarpety ekspedycyjne z primaloftem Lorpen + dedykowane nakładki neopranowe na buty, może elektrycznie podgrzewana wkładka by zrobiła lepszą robotę). Tej nocy doszedłem sam do 6800 ale brak widoczności w kopule szczytowej oraz północnej ścianie zmusiły mnie także do odwrotu.

Druga próba tym razem samotna nastąpiła 4 dni później zakończona powodzeniem, ponownie wychodząc z C2 na szczycie stanąłem o 8:30 dnia 23 lipca. Kumpel zrezygnował ze zjazdu i wszedł dzień wcześniej z buta bez deski

Zjazd:

Prawie godzinę szukałem odpowiedniego żlebu widzianego wcześniej z dołu aby móc wbić się w ścianę. Kopuła szczytowa jest płaska i rozległa, wygląda jak „rozszerzone” Pilsko dlatego tyle to trwało. Zjazd rozpocząłem przed godz. 10:00. Zbyt długie „gramolenie się” w partiach szczytowych spowodowało podniesienie się porannych chmur do wysokości około 6500, gdzie po dojechaniu do nich straciłem orientację i musiałem przeczekać w ścianie około 2h aż chmury się jeszcze podniosą i umożliwią bezpieczną jazdę. Po około 3h zjazdu (w tym 2h siedzenia na śniegu) udało się zjechać na drogę z C2 do C1 i dalej do drabinek i lin poręczowych na około 4800 gdzie trzeba odpiąć narty. 

Trudności: 

Nachylenie w górnej części żlebu wynosiło max 45 stopni (jakieś pierwsze 300 metrów, następnie po wyjechaniu z niego nachylanie zmniejszało się może do około 40 stopni i rozpoczął się ogrom północnej ściany z mnóstwem wariantów jazdy. Główne zagrożenia na drodze zjazdu to szczeliny i samoistne lawiny które z racji mocnego Pamirskiego słońca uaktywniały się bardziej im godzina była późniejsza, dlatego wybrałem zjazd rano (Chociaż widzieliśmy kilka dni wcześniej duet zjeżdżający w godzinach popołudniowych, ale akurat długo nie było opadów śniegu). Uważać też trzeba było na seraki które co jakiś czas wyrastały na Twojej drodze zjazdu tworząc pionowe ściany do ominięcia tylko trawersem. Śnieg bardzo zmienny na całej długości ściany, w górnych partiach zmrożony lekką skorupą, im niżej tym bardziej miękki i bardziej przyjemny, w okolicach 5500 już fajny lekki puszek (ale sypało noc wcześniej), nachylenie spadło do około 35 stopni gdzie można było fajnie poskręcać. Ja z uwagi na pierwsze doświadczenia z takimi górami oraz to że byłem sam w akcji zjeżdzałem bardzo zachowawczo analizując zagrożenia ale z pewnością znajdą się wariaty co piecem pocisną połowe ściany

Sprzęt: 

Salomon MTN 95 + wiazania MTN Tour

Buty Tecnica Zero Scout (niezbyt lekkie ponad 1,5kg na nogę ale postawiłem na 4 klamry i pewne trzymanie stopy chociaż mam jeszcze w szafie Alien RS) 

Koszty:

  • Bilety w dwie strony (Praga – Osh) 2800 zł – (podreczny 8kg, rejestrowany 20kg, narciarski 32kg) – Pegasus Airlines
  • Agencja – 3000 zł – wykupiony mielismy tani pakiet obejmujący wyżywienie w bazie (bo cieżko na liofach 20 dni jechać, chociaż i tak schudłem 8 kg), transfery z lotniska pod Base Camp i spowrotem oraz pozwolenie na przebywanie w strefie przygranicznej. 
  • Namioty i cala reszta organizacyjnych kwestii była po naszej stronie, brak przewodników itd.
  • Na miejscu wydane 300 dolarów na tragarzy konnych, gaz, pierdoły, pamiątki, wifi (10 USD za 1h w bazie itd)

Podsumowując całkowity koszt poniżej 10k (o ile posiadasz już cały sprzęt wyprawowy) więc nie jest to kosmiczna kwota za wyprawę w góry wysokie, spokojnie można ogarnąć bez sponsorów

Całkowity czas pobytu w Kirgistanie to 23 dni. 

Wnioski: 

Pik Lenina to łatwy technicznie 7 tysięcznik, idealna opcja na sprawdzenie jak Twój organizm reaguje na duże wysokości, nie posiada trudnych fragmentów wspinaczkowych (oprócz kilku momentów ubezpieczonych linami poręczowymi). Jego szerokie pola śnieżne i nieduże nachylenie pozwala nacieszyć się narciarstwem wysokogórskim każdemu kto zdecyduje się podjąć skialpinistyczne wyzwanie. Nie należy go jednak lekceważyć, spotkaliśmy wiele osób, które rezygnowały z wejścia z uwagi na pogarszający się stan zdrowia, słabą aklimatyzację bądź inne czynniki, statystyki mówią że na szczyt wchodzi około 30 % próbujących. Nie bez znaczenia jest tu także pogoda która słynie ze zmienności, przenikliwe zimne wiatry na grani szczytowej ciągnącej się aż 7 km pozbawiły już nie jedną osobę upragnionego Piku. Z pewnością dołożenie ciężaru na plecy w postaci sprzętu narciarskiego wynagrodzi wam później ciekawsza, szybsza droga powrotu nawet w czasie 1,5h do C1 (4400) – co jest bezpieczniejsze z punktu widzenia wystąpienia choroby wysokogórskiej niż osoby schodzące pieszo tą samą granią.”