Dziewięćsił i otwarcie pętli

To pierwszy festiwal górski rzeczywiście w górach. Bielsko-Biała zrobiło coś, czego nikt do tej pory w Polsce nie zrobił – za miejsce nowego wydarzenia o tematyce górskiej obrało bowiem górną stację kolejki na Szyndzielnię. W ten sposób 27 maja Festiwal Beskidów i Śląska Cieszyńskiego Dziewiećsił odbył się na wysokości prawie 1028 m – bo tyle ma szczyt, pod który dojeżdża Kolej Linowa Szyndzielnia. Wydarzenie było też okazją do oficjalnego otwarcia nowego górskiego szlaku długodystansowego The Loop – Wielkiej Pętli Beskidzkiej.

Trzeba wspomnieć, że Festiwal Dziewięćsił to wspólne święto dwóch regionów – Beskidów i Śląska Cieszyńskiego, a inspiracją do organizacji wydarzenia był dziewięćsił bezłodygowy – piękna, chroniona, powszechnie występującą na terenie obu regionów roślina, mocno związana z tradycją ludzi tu mieszkających.

Dziewięćsił kryje w sobie dziewięć mocy, które przekazują człowiekowi dziewięć sił, a te siły są dziewięć razy lepsze niż moce pochodzące od innych roślin. Kto napotkał na swojej drodze dziewięćsił, miał żyć w zdrowiu przez długie lata – powiadali kiedyś górale.

Festiwal odbył się równolegle w dziewięciu miejscowościach – Bielsku-Białej, Brennej, Cieszynie, Cięcinie, Ustroniu, Wiśle, Istebnej, Szczyrku i Żywcu.

W Bielsku-Białej na Szyndzielni wydarzenie było okazją do oficjalnego otwarcia nowego górskiego szlaku długodystansowego liczącego około 250 kilometrów i mającego swój początek i koniec właśnie w naszym mieście. Mowa o The Loop – Wielkiej Pętli Beskidzkiej. Na zewnętrznej ścianie górnej stacji kolejki odsłonięte zostało logo szlaku.

Idea The Loop powstała w głowie Mateusza Zmyślonego, pracującego od kilku lat nad strategią promocyjną naszego miasta. On też jako pierwszy tę trasę pokonał. W sobotę razem z zastępcą prezydenta miasta Adamem Ruśniakiem i dyrektorem Lokalnej Organizacji Turystycznej Beskidy Piotrem Plewińskim odsłonił logo.

– To jedyny tego typu szlak w Polsce. Nazwa z języka angielskiego może zapewnić rozpoznawalność trasy na świecie, bo chcemy, by przejeżdżali tu piechurzy z całego globu, fani tego typu wędrówek – właśnie pętli – mówił zastępca prezydenta A. Ruśniak.

Po otwarciu The Loop na Szyndzielni zaczęło się wielkie święto ludzi gór. W budynku stacji, mimo dość górskich warunków, bo rzeczywiście było tam bardzo zimno, o swoich wyczynach na całym świecie opowiadali podróżnicy i kolekcjonerzy przygód z całej Polski. Niesamowite, pełne pasji osobistości: Ryszard Pawłowski, Monika Witkowska, Piotr Krzyżowski i Mariusz Hatala, Piotr Krzyżowski, Katarzyna Biernacka, Apoloniusz Rajwa czy Angelika Chrapkiewicz-Gądek.

O środowisku górskim w Bielsku-Białej opowiedział prezes Klubu Wysokogórskiego Bielsko-Biała Paweł Ząbek.

– Klub Wysokogórski Bielsko-Biała to ponad 70 lat historii, obecnie zrzesza ponad 400 członków. Nieustannie zapraszamy nowe osoby – organizujemy kursy wspinaczkowe, zawody, letnie i zimowe obozy w kraju i za granicą. Dysponujemy wiedzą, doświadczeniem, a poza tym stanowimy po prostu bardzo fajną, zżytą ze sobą społeczność, która lubi ze sobą spędzać czas, daje poczucie wspólnoty. Serdecznie zapraszamy osoby zainteresowane górami wysokimi do naszej siedziby przy ul. Schodowej 5 w Bielsku-Białej – mówił P. Ząbek.

Tuż po nim z niezwykłą, zaskakującą, a czasami nawet mrożącą krew w żyłach opowieścią o początkach taternictwa jaskiniowego w Polsce do 1970 roku wystąpił nestor polskiej speleologii, taternik jaskiniowy przewodnik tatrzański i ratownik górski – Apoloniusz Rajwa.

– Moje taternictwo jaskiniowe zaczęło się w latach 60., kiedy zapisałem się do klubu wysokogórskiego i postanowiłem eksplorować trudne jaskinie. Uczestniczyłem w wyprawach odkrywczych do jaskiń tatrzańskich, m.in. Wielkiej Śnieżnej Jaskini, Ptasiej Studni, Wielkiej Litworowej Jaskini, Lodowej Jaskini Mułowej. Brałem też udział w wyprawach do jaskiń za granicą: do najgłębszej wówczas jaskini świata – w 1966 roku do Gouffre Berger we Francji i w celach eksploracyjnych do jaskiń Austrii w 1970 i 1980 roku; byłem też w 1972 roku kierownikiem wyprawy do jaskiń Pamiro-Ałtaju – zadziwiał doskonałą pamięcią, bo osiągnięciami szokował, 89-letni A. Rajwa.

Absolutnie wyjątkową, niezwykle wzruszającą i motywującą prelekcję pt. Zdobądź swój szczyt zaprezentowała Angelika Chrapkiewicz-Gądek z Klubu Wysokogórskiego Bielsko-Biała.

Od 3 roku życia towarzyszy jej rdzeniowy zanik mięśni. Mimo tego jest kobietą pełną pasji. Jako pierwsza osoba w Polsce z tym schorzeniem zdobyła uprawnienia nurkowe. Od kilku lat sukcesywnie realizuje swoje plany związane z górami. W 2008 roku w wyprawie na najwyższe wzniesienie Afryki – Kilimandżaro, dotarła do wysokości 5200 m n.p.m., w 2016 roku zdobyła najwyższy szczyt Polski – Rysy 2499 m n.p.m., rok później Mnicha 2068 m n.p.m. – jako pierwsza osoba na świecie z taką niepełnosprawnością. Jest też finalistką I Wyborów Miss Polski na wózku, mówczynią inspiracyjną, trenerką – w całym kraju prowadzi prelekcje na temat motywacji i wiary w swoje możliwości – a prywatnie szczęśliwą żoną Szymka.

– Życie mamy jedno i musimy spełniać swoje marzenia. Moja mama nauczyła mnie, abym spełniała marzenia tak jak potrafię, z tym co mam. I tego się bardzo trzymam – mówiła A. Chrapkiewicz-Gądek.

W Tatrach była m.in. na Rysach, Mnichu, Gerlachu czy Kościelcu.

– Mnich był dla mnie szczytem odwagi, bo mam lęk wysokości – wszystkie filmy, które publikuję w social mediach, są z muzyką, bo ja tam krzyczę i przeklinam, z powodu lęku wysokości właśnie. I zawsze zastanawiam się, po co mi to, dopóki nie jestem na szczycie oczywiście – mówi.

Mimo tego, że towarzyszy jej postępująca choroba, Angelika potrafi żyć pełnią życia i emanować energią. Po górach chodziła od dzieciństwa, od 15 roku życia już ze wsparciem – nosił ją tato, systemem na barana. Teraz w zdobywaniu szczytów wspiera ją cała grupa ludzi, m.in. członkowie Klubu Wysokogórskiego Bielsko-Biała z Mariuszem Biłykiem na czele.

– Nie ma profesjonalnego nosidła; jak byłam na Kilimandżaro, wycięliśmy dziury na nogi w plecaku, na dno daliśmy śpiwór i deskę dla usztywnienia. To był prototyp. W takim plecaku w górach muszę wytrzymać minimum 10 godzin – tłumaczy i dodaje, że aby się wszystko udało, musi trenować i trzymać dietę.

Na zakończenie prelekcji Andżeliki trudno było powstrzymać łzy wzruszenia. Ona sama nie starała się ich ukrywać.

W kolejnych prelekcjach, poza barwnymi opowieściami o wyprawach, M. Witkowska, R. Pawłowski, jaki i Piotr Krzyżowski oraz Mariusz Hatala nawiązywali m.in. do etyki w górach.

M. Witkowska wspominała o sytuacji z Denali, najwyższej góry Ameryki Północnej, gdzie podczas załamania pogody na szczycie jej ekipa przy minus 35 stopniach spotkała wycieńczonych i z odmrożeniami Rumuna i Polaka.

– Otoczyliśmy ich opieką, ale nie mieliśmy im jak pomóc. Nasza czwórka nie sprowadziłaby bezpiecznie dwóch osób do bazy – mówiła.

Dlatego M. Witkowska sama zdecydowała się zejść do obozu po pomoc.

– W każdym, prawie każdym namiocie spotkałam się z odmową. Wszędzie słyszałam to samo – nie znamy ich, nie będziemy siebie narażać, jesteśmy zmęczeni. Dopiero w ostatnim namiocie byli żołnierze z armii amerykańskiej i oni zdecydowali się pójść z pomocą – mówiła M. Witkowska.

Dzięki jej determinacji i odzewowi Amerykanów historia zakończyła się uratowaniem obu wspinaczy. Po dwóch dniach przyleciał po nich helikopter i zabrał do szpitala. Rumun stracił palce dłoni, poza kciukami, i nos. Polak, którego wtedy uratowali, zginął dwa lata później w Andach, powielając błędy, które popełnił na Denali.

– Szedł z przewodnikiem, który go ostrzegał, że to nie jest pogoda na atak szczytowy, ale on stwierdził, że pójdzie sam i zamarzł – zakończyła M. Witkowska.

Do człowieczeństwa w górach, pod wpływem pytań publiczności, nawiązywał również Ryszard Pawłowski.

– Nas tak uczono – przyjaciela nie zostawia się w górach. Partnerstwo jest do końca. Teraz podejścia do tego są różne – kwitował.

Niesamowitej rzeczy w aspekcie człowieczeństwa na wysokościach dokonał ostatni prelegent – Piotr Krzyżowski podczas ataku szczytowego na K2 na wyprawie z Mariuszem Hatalą.

– Na nowej poręczówce wisiał wspinacz, którego właśnie ktoś ominął. Nie potrafię tak obojetnie przejść obok człowieka, nie wiedząc czy nie potrzebuje mojej pomocy. Trącam go i pytam, czy wszystko z nim ok. Nie reaguje, a jego ciało odchyla się bezwładnie na bok. Widzę, że jest w bardzo złym stanie, na granicy przytomności. Wspina się bez użycia tlenu. Macam jego plecak, szukając być butli z tlenem ratunkowym. W plecaku ma tylko glajta. Orientuję się, że to Francuz, Beniamin, który tego samego dnia co my wszedł na Broad Peak. W 7 i pół godziny z bazy, ustanawiając nowy rekord, a następnie zleciał w dół na paralotni. Zapewne na K2 chciał powtórzyć ten sukces, ale najwyraźniej jego ciało odmówiło posłuszeństwa- mówił P. Krzyżowski.

Himalaista zaczepił wtedy schodzącego ze szczytu Meksykanina Erixa, który wspinał się z użyciem tlenu i zgodził się na pomoc Francuzowi. Wraz ze swoim szerpą sprowadzili Beniamina do obozu czwartego, ratując mu życie, a P. Krzyżowski osiągnął tego dnia szczyt K2 i szczyt człowieczeństwa. Żeby tego było mało, na wierzchołku K2 czekał jeszcze półtorej godziny na Litwina, który wchodził z trudnościami i tylko dzięki niemu później bezpiecznie opuścił wierzchołek góry.

W przerwie między prelekcjami można było podejść do stoisk klubowych – Klubu Wysokogórskiego Bielsko-Biała i Speleoklubu Bielsko-Biała – by nauczyć się wiązania węzłów, zobaczyć i dotknąć sprzętu używanego w jaskiniach i w trakcie wspinaczki, wejść do namiotu hipoksyjnego symulującego stan obniżonego stężenia tlenu w powietrzu, tak jak w górach wysokich.

Był też namiot Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, która dba o bezpieczeństwo w górach. Oni też mieli swój sprzęt używany w czasie akcji ratowniczych – np. quada z przyczepą; na fantomie uczyli resuscytacji krążeniowo-oddechowej.

Odbyły się warsztaty z Mariuszem Hatalą na temat coraz bardziej popularnego narciarstwa skiturowego oraz himalajskie z Piotrem Krzyżowskim, który dzielił się swoimi patentami na góry wysokie i pokazywał sprzęt, jakiego używa na wysokościach – od kombinezonu po pomadkę do ust. Był też tor przeszkód zorganizowany przez Speleoklub Bielsko-Biała.

Na zakończenie koncert dał Ghostman, a górską imprezę poprowadził Dj Adus.

Festiwalowe wydarzenia tego popołudnia działy się też przy hotelu Szyndzielnia – były koncerty, warsztaty dla dzieci, nauka pierwszej pomocy i koło fortuny z Klubem Wysokogórskim. Wśród wystawców na dole znalazło się też stoisko Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, gdzie można było dowiedzieć się jak nasz region pięknieje dzięki funduszom Unii Europejskiej oraz czy warto aplikować o unijne środki w przyszłości. A wszystko to – górę i dół – spinała świętująca w tym roku 70-lecie istnienia Kolej Linowa Szyndzielnia. Natomiast w budynku górnej stacji kolejki wielkim powodzeniem, zwłaszcza wśród najmłodszych, cieszyły się ustawione tam w ramach jubileuszowej wystawy historyczne wagoniki, do których można było wejść i wszystkiego dotknąć.

Dziewięćsił w Bielsku-Białej nie byłby możliwy gdyby nie wspaniała współpraca wielu osób – Urzędu Miejskiego, Lokalnej Organizacji Turystycznej Beskidy, klubów wysokogórskiego i speleo, GOPRu, sponsorów i wielu innych wspaniałych osób.

Emilia Klejmont

https://photos.app.goo.gl/nGWk3UeZ6h7GLsyT9

Fot. Adrian Bielec